Polskie zwyczaje wigilijne.
Odrobina współczesnej statystyki
W kulturze polskiej dominują wyraźnie obyczaje
związane z Bożym Narodzeniem. Większość Polaków, również tych niewierzących,
przeżywa Święta w sposób tradycyjny – rodzinnie, dzieląc się opłatkiem,
śpiewając kolędy, zachowując post w Wigilię.
Według najnowszych badań CBOS-u 73%
ankietowanych zamierza w tym roku spędzić wieczór wigilijny w domu. Tylko 1% deklaruje, że nie ma zwyczaju obchodzenia
Wigilii. 98% ankietowanych kultywuje zwyczajom związanym z wigilią (dzielenie
się opłatkiem, składanie życzeń, spożywanie tradycyjnych potraw). 94% ubiera
choinkę, a 91% przygotowuje nakrycie dla niespodziewanego gościa. Co ciekawe,
pomimo coraz większej komercjalizacji Świąt 89% społeczeństwa zachowuje w
Wigilię post.
O trwałym zakorzenieniu i
niezmienności Wigilii świadczy również zwyczaj śpiewania kolęd (78%), wkładania
pod obrus sianka (76%) i oczekiwania na pierwszą gwiazdkę (73%).
Chociaż niektóre zwyczaje zostały nieco już
dzisiaj uproszczone i nie są tak bardzo jak dawniej przesycone magią, to jednak
wciąż są żywe.
Zaczyna się od Adwentu
Adwent
(łać. adventus – przyjście) jest to okres roku liturgicznego poprzedzający Boże
Narodzenie. Historia adwentu jako czasu oczekiwania na dzień narodzenia
Chrystusa sięga V wieku. Niegdyś jednak obejmował sześć niedziel, teraz tylko
cztery. Od pierwszej niedzieli adwentu nie wolno było urządzać wesel i zabaw. W
tych dniach ludzie bardziej skupiali się na modlitwie, spowiedzi i komunii.
Przygotowania
do Świąt czyniono już od św. Łucji, czyli od 13 grudnia. Święta ta nie cieszyła
się w Polsce szczególnym kultem, ale dzień któremu patronuje uważało się za niezwykły,
gdyż najkrótszy w roku. Była więc to pora graniczna między tym co za nami, a
tym co przed nami. Dlatego szczególnie często wtedy wróżono. Ślady tych wróżb
widoczne są do dzisiaj w polskich przysłowiach (patrz: Przysłowia są mądrością narodu). Wróżono wtedy o pogodzie na
następne miesiące, plonach i szczęściu. Jedna z takich przepowiedni mówi, że do
dwunastu misek przypisanych odpowiednio miesiącom wsypywano sól. W której misce
sól stała się wilgotna ten miesiąc miał przynieść życiodajny lub niepożądany
deszcz, sucha sól zwiastowała zaś susze.
Wierzono
też, że św. Łucja sprawuje pieczę nad granicą pomiędzy światłem i ciemnością.
Stąd powszechne przekonanie, iż dzień św. Łucji sprzyja praktykom czarownic. W wielu rejonach Polski przepędzano wówczas
czarownice, które mogły zaszkodzić ludziom i zwierzętom. Chłopi kadzili szopy i
zwierzęta święconymi ziołami; piekli placki z zielem, które następnie podawali
krowom, a wszystko po to, by czarownice nie mogły odebrać mleka.
Wieczór wigilijny
Powszechnie
wiadomo, że kolacja wigilijna jest pozostałością po święcie pogańskim,
wchłoniętym i zaadaptowanym w średniowieczu. W czasach pogańskich wierzono, że
wtedy słońce rodzi się na nowo, bo dzień staje się dłuższy. To swoiste święto
słońca łączono z zimowym świętem zmarłych, którzy właśnie w tym okresie mieli
pojawiać się wśród żywych. A zatem nasza wieczerza wigilijna nawiązuje do
dawnego święta zaduszkowego, w którym dominował kult przyrody i duch zmarłych
przodków. Potwierdza to zwyczaj wigilijny, który przetrwał do dzisiejszych
czasów. Jest nim wolne miejsce i nakrycie zostawione dla ducha przodka. Dziś
bardziej miejsce to zostawia się dla nieoczekiwanego gościa.
Post,
który obowiązuje tego dnia wywodzi się oczywiście z tradycji katolickiej,
produkty natomiast używane do sporządzania wieczerzy wiążą się z wierzeniami
dawnych Słowian. Stosowany powszechnie tego dnia miód, chronił żywych przed śmiercią
oraz krzepił zmarłych. Miód, jako produkt pszczeli, pochodzący od owadów
uznanych w wielu tradycyjnych kulturach za święte, nosił także znamię
sakralności. Mak natomiast miał sprawić, by zmarli nie chodzili po śmierci. Ponadto,
wiedziano już od dawna, iż mak sprowadza sen na człowieka. Tak więc mak mógł
symbolizować możliwość wstąpienia choćby na chwilę w tamten świat. Również
pozostałe składniki wigilijnych potraw: grzyby, suszone owoce, orzechy, owies,
pszenicę, groch, spotyka się w wielu obrzędach ofiarnych. Grzyby, dodawane
(także i dziś) do bigosu, pierogów czy wigilijnego barszczu miały szczególnie
bogatą symbolikę. W kulturze tradycyjnej naznaczone były piętnem tajemniczości.
Wierzono, że umożliwiają nawiązywanie kontaktów ze światem zmarłych. Podczas
wieczerzy wigilijnej potrawy z grzybami miały zapewnić szczęście oraz dostatek.
Podobne znaczenie przypisywano też orzechom i jabłkom. Orzech kojarzył
małżeństwa i sprowadzał miłość, a jabłko zabezpieczało od chorób i pomagało w
sprawach miłosnych.
Samo
słowo Wigilia (z łac. vigilia) oznacza czuwanie, bowiem dawniej ten czas
spędzano na oczekiwaniu i modlitwie. W Polsce występuje wiele jej nazw, zwana
jest: postnikiem, pośnikiem, kutią czy wilią. Szczególnie piękne opisy
wieczerzy wigilijnej zachowały się w dawnej literaturze. Tak Wigilię zapamiętał
ze swego dzieciństwa pisarz Julian Ursyn Niemcewicz:
Wigilia
Bożego Narodzenia była wielką uroczystością. Od świtu wychodzili domowi słudzy
na ryby. (…) Dnia tego jednakowy w całej Polsce był obiad. Trzy zupy, migdałowa
z rodzynkami, barszcz z uszkami, grzybami i śledziem, kucja dla służących,
krążki z chrzanem, karp do polewy, szczupak z szafranem, placuszki z makiem i
miodem, okonie z posiekanymi jajkami i oliwą itd. Obrus koniecznie zasłany być
musiał na sianie; w czterech kątach izby jadalnej stały snopy jakiegoś
niemłóconego zboża. Niecierpliwie czekano pierwszej gwiazdy; gdy ta zajaśniała,
zbierali się goście i dzieci, rodzice wychodzili z opłatkiem na talerzu, a każdy
z obecnych biorąc opłatek, obchodził wszystkich zebranych, nawet służących i
łamiąc go, powtarzał słowa: bodajbyśmy na przyszły rok łamali go ze sobą.
Opowieść Niemcewicza mówi o
przygotowaniach, przybraniu jadalnej izby oraz o kulminacyjnym momencie, jakim
było łamanie się opłatkiem. Jak widać, zarówno dawniej jak i dziś, kolacja
wigilijna rozpoczyna się o wyznaczonej porze. Porę tę wyznacza pierwsza gwiazda
na niebie – symbol dany człowiekowi z niebios. Jednocześnie ta pierwsza gwiazda
przypominała człowiekowi o gwieździe betlejemskiej.
Wieczerzę wigilijną rozpoczyna
specyficznie polski zwyczaj dzielenia się opłatkiem. Nazwa „opłatek" pochodzi
z łacińskiego słowa oblatum (dar
ofiarny) i oznacza rodzaj chleba z mąki pszennej i wody,
sporządzanego w formie bardzo cienkich płatków. Jak podaje Encyklopedia tradycji polskich R.
Hryń-Kuśmierek i Z. Śliwy: Zwyczaj
dzielenia się opłatkiem ma prawdopodobnie rodowód szlachecki i być może
rozpowszechnił się już w XVII w. Pieczono je przy kościołach i klasztorach,
wlewając przaśne ciasto pszenne do żelaznych form.
Na
początku XIX wieku pojawiły się, znane tylko w Polsce, rozmaitych kształtów
ozdoby wykonane z opłatka. Najczęściej zawieszano je pod sufitem, nad stołem
wigilijnym, przybijano nad drzwiami wejściowymi, w stajni, w owczarni i innych
pomieszczeniach gospodarskich. Również one miały specyficzną moc, chroniły
ludzi i ich dobytek od niepowodzeń, wszelkiego zła, ale także zapewniały
szczęście i dobrobyt w nadchodzącym roku. Nazywano je podłaźnikami lub
„światami”. Poniżej umieszczam kilka przykładów tych ozdób.
"Podłaźniczka". Autorką tej ozdoby, powstałej w 1978 roku,
jest Ludwika Głucowa z Podegrodzia koło Nowego Sącza.
"Świat" z
opłatka wykonany przez Ludwikę Głucową w 1978 r.
Tę "gwiazdę" z opłatka w 1972 roku wykonał Józef Gawor,
mieszkaniec Liwu.
Opłatkowe "gwiazdeczki" Czesławy Rowickiej (1987 r.); Górki Grubarki.
W świątecznej przestrzeni domu
najważniejszy był stół. Zarówno w szlacheckim dworze, jak i wiejskiej chałupie
zajmował honorowe miejsce. Na stole nie można było nigdy siadać, kłaść czapki, stawiać naczyń z
gorącym jedzeniem. Stół łączył wszystkich domowników, zarówno żyjących, jak i
zmarłych, którzy mogli w tym wyjątkowym czasie przebywać w swoich ziemskich
domach.
Po krótkiej modlitwie i podzieleniu
się opłatkiem zasiadano do stołu. Wedle tradycji potraw miało być dwanaście, na
pamiątkę dwunastu apostołów. Zawsze jednak musiała być to parzysta liczba. Podobnie
parzysta musiała być liczba biesiadników, wierzono bowiem, że nieparzysta
oznacza śmierć jednego z uczestników w następnym roku. Biesiadnikom nie można
było wstać od stołu przed ukończeniem kolacji wigilijnej ani odkładać łyżki,
którą jedli. Jeżeli ktoś musiał przerwać jedzenie, trzymał łyżkę w zębach,
zresztą w późniejszym czasie zrobiono z tego atut, ponieważ łyżka trzymana w
zębach w wieczór wigilijny miała chronić przez cały rok od bólu zębów.
Zestawy dań były zawsze motywowane
tradycją i zależne od regionu kraju. Jedną z najbardziej popularnych zup
wigilijnych była dawniej polewka migdałowa. W niektórych regionach jedzono
barszcz i uszka z farszem grzybowym, ale także zupę grzybową i rybną.
Ważnym punktem wigilijnego menu były
ryby. chłopi jedli głównie ryby słodkowodne, natomiast szlachta gustowała
zarówno w rybach słodkowodnych, jak i morskich. Na wigilijnych stołach
dominowały śledzie, sandacze, szczupaki i karpie. Szczególnie popularne były
szczupaki i karpie na szaro (w sosie z krwi ryby, piernika, karmelu, wina,
korzeni, rodzynek). Przez wieki ten tradycyjny sposób przyrządzania ryb
królował na polskich stołach. Ryby podawano na różne sposoby – w galarecie,
smażone, faszerowane, gotowane, pieczone.
Poza rybami podawano wiele dań
postnych, jak kapusta z grochem, kapusta z grzybami, pierogi z kapustą i
grzybami, gołąbki z kaszą, kompot z suszu owocowego, ciasto z bakaliami.
Wiele było też potraw z makiem. Oprócz
popularnych klusek z makiem podawano łamańce z makiem (mak utarty z miodem i
bakaliami z dodatkiem kruchych ciasteczek). Na wileńszczyźnie popularne było
mleko makowe z kruchymi placuszkami, zwanymi śliżykami, zaś we Lwowie kutia,
składająca się z maku, rozgotowanej pszenicy, miodu i bakalii. W całej Polsce
popularne były makowce.
Po wieczerzy przychodził czas na
śpiewanie kolęd i słuchanie opowieści najstarszych z rodu.
Podczas nocy wigilijnej można było
paść ofiarą wielu żartów. Chłopcy malowali okna wapnem w domu, gdzie była panna
na wydaniu, a w Boże Narodzenie nie wolno było ich myć. Zdarzało się, że w
czasie pasterki chłopcy zszywali ubrania stojącym blisko siebie ludziom. Bywało
też tak, że chłopcy do kropielnicy podczas bożonarodzeniowej mszy nalewali
atramentu, ciesząc się ze zgorszenia pobożnisiów. Jednak należy pamiętać, że był
to jeden z nielicznych wieczorów, kiedy takie żarty uchodziły płazem.
Przesądy, wróżby, magiczne praktyki i zaklęcia wigilijne.
Z wieczorem
wigilijnym związanych jest wiele przesądów, wróżb, magicznych praktyk i zaklęć.
Uważa się powszechnie, że dzień ten zapoczątkowuje wszystkie pomyślności i
nieszczęścia nadchodzącego roku:
- W dzień Wigilii stawiano w izbach snopki
nie wymłóconego zboża, pod koniec kolacji lub po niej, panny i kawalerowie
wróżyli sobie o przyszłości. Jeżeli wyciągnięte źdźbło było zielone, młodzi
mogli spodziewać się zaręczyn w nadchodzącym roku. Jeżeli łodyżka siana wydała
się uwiędła, znaczyło to czekanie. Jeśli natomiast ktoś wyciągnął pożółkłe
siano , oznaczało to bardzo złą wróżbę, zapowiadającą staropanieństwo lub
starokawalerstwo.
- Wszystkie ciężkie prace w gospodarstwie
oraz sprzątanie i ozdabianie domu należało zakończyć, zanim zapłonęła na niebie
pierwsza gwiazda.
- Obowiązywał zakaz przędzenia i szycia.
- Dzień wcześniej trzeba zadbać, by pierwszym
gościem w Wigilię był koniecznie mężczyzna; zapewni to powodzenie i dostatek
całej rodzinie.
- W wigilijną noc domowe i leśne zwierzęta rozmawiają
ze sobą ludzkim głosem, nie można ich jednak podsłuchiwać.
- Mak do wigilijnej kutii powinny trzeć panny
na wydaniu, bo dzięki temu w przyszłym roku mają gwarantowane bogate
zamążpójście.
- Kto pierwszy przełamie się z nami w Wigilię
opłatkiem, ten w nadchodzącym roku okaże nam życzliwość i pomoże w kłopotach.
- W niektórych regionach kraju gospodarze po
wieczerzy wigilijnej zanosili opłatek zwierzętom gospodarskim, by nie chorowały
przez cały następny rok. Opłatek ów odpowiednio wcześniej był wypiekany i był
kolorowy (najczęściej zielony lub różowy).
- Wierzono, że w wigilijną noc woda w
źródłach i potokach zamienia się na krótki czas w wino, miód, a nawet złoto.
- W niektórych regionach Polski odbywało się
obrzędowe mycie w wodzie źródlanej zaczerpniętej w Wigilię o północy. Woda ta
miała chronić od chorób.
- Wierzono, że tej noc zakwita kwiat paproci
oraz drzewa owocowe.
- Ludzie starali się nie siadać na ławkach
czy krzesłach bez uprzedniego dmuchnięcia, gdyż mogła tam już siedzieć dusza osoby
zmarłej.
- W dniu Wigilii nie wolno był pluć, kłócić
się, wylewać brudnej wody.
- Kolację wigilijną spożywano w milczeniu i
bez wykonywania gwałtownych ruchów.
- Gospodarz rozpoczynał dzień wigilijny
wyprawą do lasu po Chinkę. Wyprawa ta nosiła znamiona kradzieży obrzędowej –
las traktowany był jak tamten świat, a wyniesiona z niego ukradkiem choinka
miała przynieść „złodziejowi” szczęście.
- Zielone gałęzie stanowiły symbol życia,
płodności i radości, dlatego przyozdabiano nimi niemal cały dom, szczególnie
popularna była jemioła.
- Przy czyszczeniu karpia nie wolno było uronić
ani jednej łuski; zeskrobane należało ułożyć na pergaminie, wysuszyć i wsypać
domownikom do portfela - wówczas pieniądze będą się ich trzymać przez cały rok.
- Tego dnia nie powinno się niczego nikomu
pożyczać, gdyż przez cały rok będzie tego brakowało w domu.
- Niebo pełne gwiazd w wigilijny wieczór
zapowiadało dobry rok.
- Nie zostawiało się na Wigilię prania na
sznurkach, bo problemy, jakie nękały całą rodzinę w tym roku, mogły przenieść
się na następny.
- Kto z ucztujących przy wigilijnym stole
wyjdzie i z sieni spojrzy przez dziurkę od klucza, może zobaczyć przy stole
kogoś ze swych zmarłych krewnych.
Literatura:
Krystyna Bockenheim – Przy polskim stole, Wydawnictwo
Dolnośląskie, Wrocław 2003.
Renata Hryń-Kuśmierek, Zuzanna Śliwa –
Encyklopedia tradycji polskich, Wydawnictwo
Podsiedlik-Raniowski i Spółka.
Anna Zadrożyńska – Światy, zaświaty. O tradycji świętowań w
Polsce, Wydawnictwo Książkowe Twój
Styl, Warszawa 2000.