TEMAT: 1
-
Nietrwałość istnienia jako temat tekstów kultury. Omów zagadnienie, odwołując się do załączonego obrazu Martwi kochankowie oraz wybranych utworów literackich.
Martwi kochankowie, obraz z 1470 roku, w zbiorach Muzeum Dzieł Sztuki Katedry Najświętszej Marii Panny(Musée de l’Œuvre Notre-Dame) w Strasburgu.
TEMAT: 2
-
Jakie środki językowo-stylistyczne służą wzmocnieniu funkcji ekspresywnej w tekście literackim? Omów zagadnienie na podstawie Lamentu świętokrzyskiego oraz wybranego utworu literackiego.
Posłuchajcie,
bracia miła,
Kcęć
wam skorżyć krwawą głowę;
Usłyszycie
moj zamętek,
Jen
mi się [z]stał w Wielki Piątek.
Pożałuj
mię, stary, młody,
Boć
mi przyszły krwawe gody;
Jednegociem
Syna miała
I
tegociem ożalała.
Zamęt
ciężki dostał się mie, ubogiej żenie,
Widzęć
rozkrwawione me miłe narodzenie;
Ciężka
moja chwila, krwawa godzina,
Widzęć
niewiernego Żydowina,
Iż
on bije, męczy mego miłego Syna.
Synku
miły i wybrany,
Rozdziel
z matką swoją rany;
A
wszakom cię, Synku miły, w swem sercu nosiła,
A
takież tobie wiernie służyła.
Przemow
k matce, bych się ucieszyła,
Bo
już jidziesz ode mnie, moja nadzieja miła.
Synku,
bych cię nisko miała,
Niecoć
bych ci wspomagała:
Twoja
głowka krzywo wisa, tęć bych ja podparła;
Krew
po tobie płynie, tęć bych ja utarła;
Picia
wołasz, piciać bych ci dała,
Ale
nie lza dosiąc twego świętego ciała.
O
anjele Gabryjele,
Gdzie
jest ono twe wesele,
Cożeś
mi go obiecował tako barzo wiele,
A
rzekący: „Panno, pełna jeś miłości!”
A
ja pełna smutku i żałości.
Sprochniało
we mnie ciało i moje wszytki kości.
Proścież
Boga, wy miłe i żądne maciory,
By
wam nad dziatkami nie były takie pozory,
Jele
ja nieboga ninie dziś zeźrzała
Nad
swym, nad miłym Synem krasnym,
Iż
on cirpi męki nie będąc w żadnej winie.
Nie
mam ani nie będę mieć jinego,
Jedno
ciebie, Synu, na krzyżu rozbitego.
Posłuchajcie,
bracia miła, [w:] Lektury polonistyczne pod red. A.
Borowskiego i J. S. Gruchały, UNIVERSITAS, Kraków, 1995.
TEMAT: 3
3.
Jaką funkcję w utworze literackim może pełnić sen?
Rozważ, interpretując fragment Trenu XIX
Jana Kochanowskiego oraz wybrane utwory.
Jan
Kochanowski
Tren
XIX – albo Sen
Żałość
moja długo w noc oczu mi nie dała
Zamknąć
i zemdlonego upokoić ciała.
Ledwie
mię na godzinę przed świtaniem swymi
Sen
leniwy obłapił skrzydły czarnawymi.
Na
ten czas mi sie matka własnie ukazała,
A
na ręku Orszulę moję wdzięczną miała,
Jaka
więc po paciorek do mnie przychodziła,
Skoro
z swego posłania rano się ruszyła. [...]
Patrzę,
co dalej będzie, aż matka tak rzecze: […]
Czyli
nas już umarłe macie za stracone
I
którym już na wieki słońce jest zgaszone?
A
my, owszem, żywiemy żywot tym ważniejszy,
Czym
nad to grube ciało duch jest ślachetniejszy.
Ziemia
w ziemię się wraca, a duch z nieba dany
Miałby
zginąć ani na miejsca swe wezwany?
O
to się ty nie frasuj, a wierz niewątpliwie,
Że
twoja namilejsza Orszuleczka żywie. […]
Swoje
szkody tak szacuj i omyłki swoje,
Abyś
nie przepamiętał, że baczenie twoje
I
stateczność jest droższa! W tę bądź przedsię panem,
Jako
się kolwiek czujesz w pociechy obranem. [...]
Skryte
są Pańskie sądy; co się Jemu zdało,
Nalepiej,
żeby się też i nam podobało.
Na
koniec, w co się on koszt i ona utrata,
W
co się praca i twoje obrociły lata,
Ktoreś
ty niemal wszytkie strawił nad księgami,
Mało
się bawiąc świata tego zabawami?
Teraz
by owoc zbierać swojego szczepienia
I
ratować w zachwianiu mdłego przyrodzenia!
Cieszyłeś
przed tym insze w takiejże przygodzie:
I
będziesz w cudzej czulszy niżli w swojej szkodzie?
Teraz,
mistrzu, sam się lecz! Czas doktor każdemu,
Ale
kto pospolitym torem gardzi, temu
Tak
poznego lekarstwa czekać nie przystoi!
Rozumem
ma uprzedzić, co insze czas goi.
A
czas co ma za fortel? Dawniejsze świeżymi
Przypadkami
wybija, czasem weselszymi,
Czasem
też z tejże miary; co człowiek z baczeniem
Pierwej,
niż przyjdzie, widzi i takim myśleniem
Przeszłych
rzeczy nie wściąga, przyszłych upatruje
I
serce na oboje fortunę gotuje.
Tego
się, synu, trzymaj, a ludzkie przygody
Ludzkie
noś; jeden jest Pan smutku i nagrody.”
Tu
zniknęła. — Jam się też ocknął. — Aczciem prawie
Niepewien,
jeslim przez sen słuchał czy na jawie.
J.
Kochanowski, Treny, Zakład Narodowy im. Ossolińskich,
Wrocław 1978.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz