niedziela, 28 lutego 2016

ZESTAW nr 1

TEMAT: 1
  1. Nietrwałość istnienia jako temat tekstów kultury. Omów zagadnienie, odwołując się do załączonego obrazu Martwi kochankowie oraz wybranych utworów literackich.

Martwi kochankowie, obraz z 1470 roku, w zbiorach Muzeum Dzieł Sztuki Katedry Najświętszej Marii Panny(Musée de l’Œuvre Notre-Dame) w Strasburgu.


TEMAT: 2

  1. Jakie środki językowo-stylistyczne służą wzmocnieniu funkcji ekspresywnej w tekście literackim? Omów zagadnienie na podstawie Lamentu świętokrzyskiego oraz wybranego utworu literackiego.

Posłuchajcie, bracia miła
Posłuchajcie, bracia miła,
Kcęć wam skorżyć krwawą głowę;
Usłyszycie moj zamętek,
Jen mi się [z]stał w Wielki Piątek.
Pożałuj mię, stary, młody,
Boć mi przyszły krwawe gody;
Jednegociem Syna miała
I tegociem ożalała.
Zamęt ciężki dostał się mie, ubogiej żenie,
Widzęć rozkrwawione me miłe narodzenie;
Ciężka moja chwila, krwawa godzina,
Widzęć niewiernego Żydowina,
Iż on bije, męczy mego miłego Syna.
Synku miły i wybrany,
Rozdziel z matką swoją rany;
A wszakom cię, Synku miły, w swem sercu nosiła,
A takież tobie wiernie służyła.
Przemow k matce, bych się ucieszyła,
Bo już jidziesz ode mnie, moja nadzieja miła.
Synku, bych cię nisko miała,
Niecoć bych ci wspomagała:
Twoja głowka krzywo wisa, tęć bych ja podparła;
Krew po tobie płynie, tęć bych ja utarła;
Picia wołasz, piciać bych ci dała,
Ale nie lza dosiąc twego świętego ciała.
O anjele Gabryjele,
Gdzie jest ono twe wesele,
Cożeś mi go obiecował tako barzo wiele,
A rzekący: „Panno, pełna jeś miłości!”
A ja pełna smutku i żałości.
Sprochniało we mnie ciało i moje wszytki kości.
Proścież Boga, wy miłe i żądne maciory,
By wam nad dziatkami nie były takie pozory,
Jele ja nieboga ninie dziś zeźrzała
Nad swym, nad miłym Synem krasnym,
Iż on cirpi męki nie będąc w żadnej winie.
Nie mam ani nie będę mieć jinego,
Jedno ciebie, Synu, na krzyżu rozbitego.
Posłuchajcie, bracia miła, [w:] Lektury polonistyczne pod red. A. Borowskiego i J. S. Gruchały, UNIVERSITAS, Kraków, 1995.

TEMAT: 3

3. Jaką funkcję w utworze literackim może pełnić sen? Rozważ, interpretując fragment Trenu XIX Jana Kochanowskiego oraz wybrane utwory.

Jan Kochanowski
Tren XIX – albo Sen
Żałość moja długo w noc oczu mi nie dała
Zamknąć i zemdlonego upokoić ciała.
Ledwie mię na godzinę przed świtaniem swymi
Sen leniwy obłapił skrzydły czarnawymi.
Na ten czas mi sie matka własnie ukazała,
A na ręku Orszulę moję wdzięczną miała,
Jaka więc po paciorek do mnie przychodziła,
Skoro z swego posłania rano się ruszyła. [...]
Patrzę, co dalej będzie, aż matka tak rzecze: […]
Czyli nas już umarłe macie za stracone
I którym już na wieki słońce jest zgaszone?
A my, owszem, żywiemy żywot tym ważniejszy,
Czym nad to grube ciało duch jest ślachetniejszy.
Ziemia w ziemię się wraca, a duch z nieba dany
Miałby zginąć ani na miejsca swe wezwany?
O to się ty nie frasuj, a wierz niewątpliwie,
Że twoja namilejsza Orszuleczka żywie. […]
Swoje szkody tak szacuj i omyłki swoje,
Abyś nie przepamiętał, że baczenie twoje
I stateczność jest droższa! W tę bądź przedsię panem,
Jako się kolwiek czujesz w pociechy obranem. [...]
Skryte są Pańskie sądy; co się Jemu zdało,
Nalepiej, żeby się też i nam podobało.
Na koniec, w co się on koszt i ona utrata,
W co się praca i twoje obrociły lata,
Ktoreś ty niemal wszytkie strawił nad księgami,
Mało się bawiąc świata tego zabawami?
Teraz by owoc zbierać swojego szczepienia
I ratować w zachwianiu mdłego przyrodzenia!
Cieszyłeś przed tym insze w takiejże przygodzie:
I będziesz w cudzej czulszy niżli w swojej szkodzie?
Teraz, mistrzu, sam się lecz! Czas doktor każdemu,
Ale kto pospolitym torem gardzi, temu
Tak poznego lekarstwa czekać nie przystoi!
Rozumem ma uprzedzić, co insze czas goi.
A czas co ma za fortel? Dawniejsze świeżymi
Przypadkami wybija, czasem weselszymi,
Czasem też z tejże miary; co człowiek z baczeniem
Pierwej, niż przyjdzie, widzi i takim myśleniem
Przeszłych rzeczy nie wściąga, przyszłych upatruje
I serce na oboje fortunę gotuje.
Tego się, synu, trzymaj, a ludzkie przygody
Ludzkie noś; jeden jest Pan smutku i nagrody.”
Tu zniknęła. — Jam się też ocknął. — Aczciem prawie
Niepewien, jeslim przez sen słuchał czy na jawie.

J. Kochanowski, Treny, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1978.























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz